Do Pragi i zdjęć z poprzedniego posta jeszcze z pewnością będę wracać niejednokrotnie, ale w tej chwili mieszkam w Hiszpanii i to właśnie na tym co dzieje się tutaj chciałabym się bardziej skupić. Miejscowość, w której mieszkam to mała nadmorska wioseczka, a prawdziwy sezon turystyczny dopiero się tu zaczyna. W dodatku jestem jedyną osobą na praktykach w miejscu w którym pracuję i dlatego kiedy tu przyjechałam tempo mojego życia zwolniło jak nigdy. Miałam bardzo dużo dla siebie, na myślenie, na układanie, na analizowanie. Po pewnym czasie spokój zaczął jednak męczyć, a każdy wypad do pobliskiej Huelvy i choćby krótki spacer po niej wydawał mi się wielką atrakcją.
Huelva nie jest ani popularnym, ani wielkim miastem. Przed moim przyjazdem nigdy wcześniej nie słyszałam nawet tej nazwy, choć podobno jest to popularny kierunek wyjazdowy na Erasmusa. Huelva liczy sobie niewiele ponad 150 tysięcy mieszkańców, ale jak na tak małe miasto jest bardzo żywa, pełna ludzi, barów, sklepów, restauracji. W drugiej połowie XX wieku miasto zaczęło się bardzo dynamicznie rozwijać i ludzie przyjeżdżali tu w poszukiwaniu pracy, ze względu na eksploatację kopalni w tym rejonie oraz powstawanie różnego rodzaju fabryk. Stąd industrialny charakter miasta i jego okolic.
Miasto istniało jednak już w starożytności. Zasiedlone przez Fenicjan i Greków było kolebką kultury regionu. Odnaleziono też liczne narzędzia i elementy biżuterii z czasów Imperium. Kopalnią wiedzy na temat historii miasta jest muezum, którego budynek już z zewnątrz bardzo mi się spodobał.
Ważną częścią historii i kultury miasta jest też okres wielkich odkryć geograficznych. W 1486 miejscowi mnisi wstawili się za Kolumbem u króla i królowej Hiszpanii, którzy zezwolili na podróż odkrywcy pod flagą Hiszpanii. W 1492 roku wypłynął on z pobliskiego portu w poszukiwaniu drogi morskiej do Indii. Jakiś czas później przyjechał tu Hernan Cortes, znany z podboju Meksyku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz